Weźcie grube, czerwone pisaki i zakreślcie w swoich kalendarzach datę 26 października 2014. Tego dnia będziecie mieli możliwość uczestniczyć w seminarium Jordana Belforta – słynnego Wilka z Wall Street.
Nawet nie zadawajcie mi pytań czy idę oraz czy warto… Oczywiście, że TAK! Koniecznie! Dlaczego?
Bo ten człowiek to esencja takich stwierdzeń jak: sprzedaż, zarządzanie, strategia, biznes, PRAKTYKA. Nie jest to kolejny zawodowy mówca, który żyje wyłącznie z robienia show, wygłaszania prezentacji i sprzedaży swoich płyt.
Jordan Belfort budował imperia finansowe, zarządzał nimi i bogacił się w zawrotnym tempie. Jednocześnie wielokrotnie upadał i pogrążał się, żeby za chwilę znowu stanąć na nogach. Fascynująca biografia, ocean doświadczenia oraz inspiracji.
Dla każdego, kto pracuje w sprzedaży to seminarium to pozycja obowiązkowa. Tym bardziej, że bilet można kupić już za 295 zł. Prawdopodobnie wiele osób wydaje w ciągu miesiąca więcej pieniędzy na kawę, fajki czy inne przyjemności.
Zastanawiacie się czy ten tekst to reklama. Tak! I to do tego stopnia, że jak zobaczyłem, że Belfort będzie w Polsce, to sam pognałem do organizatorów z propozycją, że napiszę o tym. Bo decyzję o tym, że pójdę na to seminarium, podjąłem w pięć sekund po przeczytaniu informacji w Internecie :)
Bierzcie, więc bilety póki jeszcze są, bo czasu nie zostało wiele. Dokładnie miesiąc.
Wszystkie informacje o wydarzeniu znajdziecie tutaj: Wilk z Wall Street
A jeżeli Wilk z Wall Street was nie kręci, to przyjdźcie zobaczyć się ze mną :)
Chętnie spotkam się w przerwach lub przed konferencją z każdym czytelnikiem mojego bloga. Poznamy się, chwilę pogadamy i podzielimy wrażeniami z opowieści Belforta.
Podsumowując. 26 października 2014 widzimy się na seminarium Wilka z Wall Street. Tylko nie wkładajcie czerwonych kapturków ani czapek, bo możecie nie wrócić do domu na kolację…
P.S. Słynnego filmu z Leo w roli głównej nie oglądałem. Książkę Belforta czytałem. I cieszę się, że tak to się właśnie poukładało, bo teraz będę miał okazję zderzyć moje wyobrażenia z oryginałem. Nie będę skażony skojarzeniami z hollywoodzkim aktorem :)
jak leonardo ;)