Nowy rok, to dla wielu osób, swego rodzaju nowe otwarcie, nowe rozdanie kart. Planujemy, podejmujemy postanowienia, kombinujemy jak by tu ulepszyć siebie, życie i wszystko, co robimy. Bardzo szlachetne. Jedyny problem jest często taki, że dokładnie za rok, o tej samej porze będziemy postanawiać i planować te same rzeczy. Słabizna. Co w takim razie zrobić, żeby uniknąć tej niezbyt komfortowej sytuacji?
Tak się jakoś dziwnie złożyło, że w pierwszych dniach stycznia, dniach noworocznych planów i postanowień, skończyłem czytać Desperado ? autobiografię Tomasza Stańko. Pewien fragment ostatniego rozdziału rozłożył mnie na łopatki. Oto on:
Talent to rzecz oczywista. [?] Ludzi o talencie artystycznym jest na świecie niezwykle wielu. Ale ciężko się przebić. Jak przychodzi chwila słabości, to się mówi: ?A chuj! Nie dam rady tego ciągnąć?. A tu nieee! Zacisnąć zęby, urżnąć ucho jak van Gogh, a nie zrezygnować. Ciągnąć, kurwa! Bo to jest najtrudniejsze. Żeby to podtrzymać, potrzebna jest pewnego rodzaju żywotność. Bo talent jest wszędzie, gdzie pan popatrzy.
[?] Żywotność. Wydaje mi się, że to iskra boża, charyzma. Rodzaj konsekwencji i uporu, że człowiek nie zrezygnuje ze swego [?]
Te kilka zdań było dla mnie jak palnięcie patelnią w czoło. Centralnie, między oczy. Bez głaskania i owijania w bawełnę. Bez pitolenia. Ciągnąć, kurwa!
Niby proste i oczywiste. Nic odkrywczego. Każdy przecież o tym wie. Tylko dlaczego tak wielu odpuszcza? Dlaczego budzimy się co chwila z myślami: no dobra, od jutra zaczynam; OK., tym razem od poniedziałku, to już na serio; daję sobie czas do pierwszego, a potem?; od nowego roku, to?
Bo brakuje nam tej ?stańkowej żywotności?, konsekwencji i uporu. Determinacji. Pisałem kiedyś o tym w artykule najskuteczniejsza technika sprzedaży ? upór i konsekwencja są wszechmocne. Na nic talent, na nic edukacja, na nic szkolenia, książki i techniki sprzedaży. Na nic! Jeżeli nie będzie determinacji w działaniu.
W sprzedaży najważniejsze są aktywność i konsekwencja. Bez tego klapa. Po pierwsze, trzeba coś robić. Trzeba spotykać się z klientami, trzeba z nimi rozmawiać, trzeba robić Show Up (czyt. szołap ? dla niewtajemniczonych).
Po drugie ? należy mieć jakiś plan tego działania. Określić do jakich klientów chcemy uderzać, jak często, o czym będziemy z nimi rozmawiać, no i na koniec, jak będziemy to robić. W tym ?jak? mieszczą się różne metody i techniki sprzedaży.
Jak już macie te dwie rzeczy, to przychodzi czas na konsekwencję i determinację. Teraz musicie (znaczy chcecie) to wszystko wdrożyć w życie – konsekwentnie i z uporem. Nie zadziała od pierwszego razu? Olać! Jechać dalej! Nie zadziała po drugiej i trzeciej próbie? No cóż. Tak też bywa. Jechać dalej! Piąty raz też nie wyszedł? Ciągnąć dalej!
Na początek wybierz jedną rzecz. Skup się na jakimś konkretnym wycinku pracy z klientem: budowanie relacji, otwarcie spotkania, zadawanie pytań, docieranie do problemów klienta, rozmowa o budżecie, radzenie sobie z obiekcjami itp. Jedna rzecz. Zrób plan i konsekwentnie zacznij go wdrażać.
Jeżeli połączysz ze sobą aktywność i konsekwencję, a do tego dosypiesz jeszcze odrobinę zaangażowania lub pasji, to gwarantuję, że za rok będziesz mieć inne, nowe postanowienia, czy plany. Te, o których myślisz dzisiaj będą już zrealizowane. I tego właśnie Wam życzę :)
No i jeszcze jedna rzecz. Pamiętajcie, że talent jest przereklamowany. Fajnie jest oczywiście mieć jakieś wrodzone predyspozycje, ale nie należy się do tego zbytnio przywiązywać. Weźcie sobie pierwszą z brzegu ?utalentowaną? osobę i przejrzyjcie jej życiorys. Najprawdopodobniej okaże się, że za talentem stoi mnóstwo ćwiczeń, pracy, praktyki, trenowania, testowania itp. Aktywność i konsekwencja. Koniec. Kropka. Albo trzy?
Jeśli mowa o konsekwencji, to może zaproponujesz jakieś kolejne spotkanie – na przykład na początku lutego
No toś mnie Andrzej przyłapał…
Słowo się rzekło. Zaczynam planować spotkanie :)
Bardzo trafny tekst, jeszcze bardziej mnie zmotywował do poszukiwania nowych kontaktów od poniedziałku:D i wytrwania w tym.
Pozdrawiam Darek
Dobre… :)
No ale nie masz innego wyjścia – nawet jak zacząłeś od razu, to było od poniedziałku, bo przecież tego właśnie dnia opublikowałem wpis… :)
Powodzenia!
W samo sedno :)
Przyłączam się do wniosku Andrzeja,
pozdrawiam
Mocne. Dobre. Prawdziwe.
Pozdrawiam
Tak naprawdę, każdy dzień roku powinien być tym naszym „poniedziałkiem” :) Czytając cytowany fragment przypomniał mi się film Piła, a konkretniej pierwsza część. Tylko tam bardziej pasuje: Rżnąć, k**a!
pozdrawiam
Dobre, dobre… :)
Tylko, żeby nie przerodziło się w film pt. „Nie lubię poniedziałków”… :)
dobry wpis!
Sprzedaż to nie statystka – kiedyś usłyszałem.
Trzeba pozasuwać jak mały samochodzik z wbudowanym GPS-em a po pewnym czasie pojawią się efekty:)
A pod petycją o spotkanie podpisuję się obiema rękoma:)
Pozdr!
Jacek
Jacek, bardzo celna uwaga.
Kiedyś jedna uczestniczka moich warsztatów podsumowała to takim tekstem: to, co Artur mówisz, że w tej sprzedaży, to trzeba po prostu zapierdalać…? :)
W samo sedno!
Ci z Was, którzy spotkali mnie osobiści i mają moje wizytówki, wiedzą, że na ich odwrocie znajdują się moje grafiki.
Z tą grafiką „od poniedziałku” też tak zrobię – wrzucę ją na wizytówki. Tak sobie myślę, że efekt może być całkiem ciekawy, bo kiedy dam ją klientowi, to mogę powiedzieć: wie Pan dobrze, że nie spotykamy się po poniedziałku, bo wtedy musiałbym Panu na serio sprzedawać, a tak to możemy sobie teraz na luzie porozmawiać… :):)
Do tego zawsze aktualne, bo jakiś poniedziałek wkrótce będzie… :)
Zoja, Grucha, Irek – dzięki za komentarze!
Zabieram się za planowanie kolejnego spotkania z czytelnikami. Jak tylko ustalę jakieś konkrety, to dam znać. Może ktoś z Was ma jakąś ciekawą miejscówkę do udostępnienia na takie spotkanie?
A może wspólnie pomyślimy nad jakimś planem spotkania – jakiś konkretny case? Mogłoby być ciekawie…
Ewentualnie zrobić podcast?
Ja mam :-) Ale od razu będzie, że sprzedaję. A niech tam, do poniedziałku jeszcze trochę czasu zostało…Zapraszam serdecznie do Noa Cowork!
Hej Paula,
dzięki za propozycję. Odezwę się… :)
Artur obiecał i napisał.
To bardzo ważne. Ile razy ktoś Wam obiecał że coś zrobi i nie zrobił.
Co myślicie wtedy o takim sprzedawcy…
Szkoda, że nie przeczytałem tego artykułu w poniedziałek.
Byłbym tydzień do przodu.
Na szczęście za 4 dni jest kolejny poniedziałek ;)… To zacznę od następnego (żart).
Ponieważ ważne jest dla mnie aby postanowienia realizować od ustalonej daty. Np. ja robię coś od 3 stycznia, musiałem podjąć działania już wcześniej.
Mam tak jak bohater filmu „Dzień Świra”. Jak nie zacznę pracy o pełnej godzinie, to musze czekać aż wybije następna pełna. W tym przypadku pełny rok ;)
Jak pisałem prośbę do Artura o wpis o postanowieniach noworocznych niespodziewałem się aż takiej dawki emocji. Artykuł trafia, jak ktoś napisał „w samo sedno”, w dziesiątkę, w punkt.
Teraz zostaje już tylko przyjąć tego kopa na klate i działać!
Co zrobić żeby wytrwać…
Jak ja walczę ze swoimi słabościami myślę sobie tak:
„Jak nie miałeś tego postanowienia było gorzej, teraz jest lepiej, więc tak trzymaj”
Trochę głupie i proste ale mi pomaga.
Pozdrawiam wszystkich Sprzedawców i życzę realizacji założeń sprzedażowych w Nowym Roku.
Popieram pomysł spotkania.
A teraz: DO DZIAŁANIA!
W samo sedno: do działania! Ciągnąć… :)
Witam,
Ja pozwolę sobie nie zgodzić się do końca z wnioskami.
Chyba Covey napisał, że nie wystarczy zasuwać na upartego do góry po drabinie. Najpierw należy się zastanowić, czy ta drabina stoi przy właściwej ścianie….
Tak więc próbujcie raz, drugi, trzeci… ale za czwartym razem popatrzcie z dystansu czy to aby właściwy kierunek ;)
Pozdrawiam
Mogło chodzić o ten cytat Coveya: ?If the ladder is not leaning against the right wall, every step we take just gets us to the wrong place faster? – Jeżeli drabina nie jest przystawiona do odpowiedniej ściany, to każdy krok prowadzi nas szybciej do złego miejsca (celu).
Rzeczywiście nie wystarczy na ślepo zasuwać. Trzeba wiedzieć dokąd się idzie.
Jeżeli ktoś chce sprzedawać, to nie wystarczy mieć ustalony budżet (cel) oraz drabinę, czyli narzędzia (techniki sprzedaży, szkolenia, CRM, samochód, laptop itp).
Trzeba jeszcze tę drabinę o coś oprzeć (odpowiednia postawa – i nie mam tutaj na myśli garbienia się) i zacząć po niej wchodzić (aktywność) – mimo, że niektóre szczeble będą śliskie, inne będą trzeszczeć, a czasami może będzie wiał wiatr i drabiną będzie telepać… (konsekwencja)
Bez kompletu: cel + narzędzia + aktywność + konsekwencja wynik może być niepewny… chociaż nie twierdzę, że nie da się osiągnąć… :)
Dobry komentarz! Dzięki… :)
Ja nie do końca czuje o co chodzi z ta drabina.
Powinienem sięgnąć do źródła…
W mojej opini należy iść zaplanowana droga, wróć zapierda… zaplanowana droga.
Jak się okaże ze jest w złym kierunku to odbić, skręcić, wyprzedzić, zawinac lub zrobić pause ;)
Trzeba być elastycznym jak guma arabska lub gumka w gadkach
przyczepnosci / szerokości
No i w sumie o to w tym chodzi… :)
Dobre, choć zupełnie nieodkrywcze. No to od 1-go zaczynam, albo od 10-go (też nie urodziny imieniny…) od już i zap…l w równym tempie, to zawsze przynosiło wymierne efekty.
No nie będę się upierał, że dokonałem jakiegoś przełomowego odkrycia.
Okazuje się, że często najskuteczniejsze rzeczy są dobrze wszystkim znane i dość proste w swojej konstrukcji… :)
Gorzej oczywiście jest z wdrożeniem ich w życie. Tutaj z reguły występuje najwięcej trudności.
Dzięki Jacek za komentarz.
Pozdrawiam,
Artur
a mnie jakos tak bardziej tchnelo do dalszego poszukiwania pracy…:)…
No i chociażby z takich powodów warto pisać – nawet o rzeczach oczywistych… :)
Powodzenia Gosia. Trzymam kciuki!
Artur
P.S. Poszukiwanie pracy to też sprzedaż – siebie, swoich umiejętności, doświadczenia, wiedzy itp.
Potraktuj potencjalnych pracodawców trochę jak kupujących. Nie sprzedawaj im na siłę, ale staraj się sprawić, aby to oni kupili…
Dużo pytań, odwagi, zainteresowania, ciekawości. Z pełnym poczuciem własnej wartości i z dystansem – nic na siłę.
Jak włożysz na siebie presję typu „desperacko potrzebuję pracy”, to wprowadzisz dodatkowy stres, który z reguły przeszkadza.
Wyróżnij się jakoś na tle wszystkich innych kandydatów, którzy tylko bezwiednie odpowiadają na pytania pracodawcy. Bądź inna. Nie twierdzę, że od razu wszyscy to docenią, ale Ci którzy zwrócą na to uwagę prawdopodobnie też będą lepsi od pozostałych… :)
Przypomniał mi się pewien stary dowcip: facet biegał po budowie z pustymi taczkami przez klika dni. Zapytany dlaczego odpowiedział: jest taki zapierdol, że nie ma czasu taczek załadować:)
To troszkę tak samo jak z drabiną….
Dzięki Arturro:)…tak jak mowisz,nic na sile:) i tak też wlasnie robie:) nie ma co się niepotrzebnie stresować:)
pozdrawiam:)
Jakoś byłem zabiegany i nie miałem kiedy tu zajrzeć ostatnio – a może to przez to że realizowałem swe plany noworoczne postanowienia ,,, no cóż , bywa.
Tak jak zwykle świetny wpis Artur , a raczej uświadomienie , przypomnienie nam wszystkim o tym co i tak wiemy ale zapominamy.
I tu tkwi jego sukces , nie dać się zapomnieć naszym planom , wytycznym , kierunkom działania , czy ustawienia owej „drabiny”.
Ktoś tam wspomniał że drabina może stać w złym kierunku – ma rację może , trzeba ją wtedy dobrze ukierunkować , ja dodam od siebie że owa „drabina” może mieć wyłamany któryś szczebel , a nawet dwa i wtedy jest znów problem. Ale czy nie o to w tym wszystkim właśnie chodzi ? O rozwiązywanie problemów , o kierunkowanie działań etc.
Kończę już , bo trochę późnawo a jutro też jest dzień , może tylko czwartek a nie poniedziałek , ale naukowo stwierdzone że w sprzedaży największe sukcesy odnosi się od wtorku do czwartku , więc czas iść spać.
A na koniec standardowo , Wy o „drabinie” to ja po swojemu.
P.S. To my sami układamy tory pod swój pociąg zwany pracą (sprzedażą) i to od nas samych zależy ile razy ten pociąg się wykolei, a ile razy dojedzie do celu bez spóźnienia (odniesie sukces).
Pozdrawiam Arek
Z tym czwartkiem to żartowałem – ha ha
Miłego weekendu ;)
Bo ja to jestem takie Wasze „sprzedażowe sumienie” – będę przypominał o rzeczach oczywistych i dręczył do upadłego.
Cóż jednak zrobić… sami się w to wpakowaliście… :)
Mi tam pasuje , możesz być moim sprzedażowym sumieniem , jeśli to ma mnie czegoś dodatkowo jakkolwiek nauczyć , to dlaczego nie ?
Wiedza nie boli , podobnie jak i krytyka , chociaż niektórych krytyka boli , ale to już nie mój problem.
Pozdrawiam Arek.