Sprzedażowy coming out

07/09/2009 — komentarzy 6

Postanowiłem w końcu ujawnić całą prawdę o sobie? Długo biłem się z myślami i zastanawiałem, czy to zrobić, czy warto, czy mam tyle odwagi. To jednak jest silniejsze ode mnie, czuję, że muszę to powiedzieć. Teraz albo nigdy?

Oto cała prawda: Jestem sprzedawcą!

Jestem Sprzedawcą!

Aaaaaaa? W końcu mogę odetchnąć z ulgą. Zrzuciłem ciężar, ten przeogromny ciężar. Ten, który czepił się do mnie i dyndał jak siatka z zakupami zawieszona na kierownicy roweru. Nie muszę już mówić, że jestem konsultantem, trenerem, coachem ? jestem po prostu sprzedawcą! Sprzedaję siebie. Nie szkolenia, poprawę wyników sprzedaży, coaching, doradztwo. Sprzedaję siebie i swoje umiejętności. I jestem w tym dobry!

No OK? i sobie bądź – powiecie. I co z tego? O co ten wielki krzyk?

Chodzi o udawanie. Podszywanie się pod kogoś, kim się nie jest. Granie przed klientem nie swojej roli. Kamuflowanie. Przebieranie się w owczą skórę. Dlaczego? Bo nikt nie lubi sprzedawców. A skoro nikt nie lubi sprzedawców, to trzeba jakoś ukryć ten przykry fakt bycia egzemplarzem tego gatunku. Z pomocą przychodzą niezastąpione i nieodzowne małe kartoniki zwane wizytówkami. Wiadomo wszem i wobec, że mają zaprezentować danego osobnika z jak najlepszej strony? tak, żeby dopełniały całości profesjonalnego wizerunku. Żeby były wisienką na wielkim lukrowanym, garniturowym torcie. Pokazać się w jak najlepszym świetle i omamić klienta.

Zwróciliście uwagę na wizytówki, którymi jesteśmy obdarowywani? A przyjrzeliście się nazwom stanowisk ludzi, od których te wizytówki dostajecie? Dla uściślenia dodam, że chodzi mi o te osoby, które zajmują się wyłącznie sprzedażą i tylko sprzedażą. Czegóż to nie można się z tych wizytówek dowiedzieć. Na jakie poziomy kreatywności wznoszą się twórcy wymyślając zmylające nazwy stanowisk dla sprzedawców.

Wystarczy zajrzeć do gazet lub na portale rekrutacyjne. Zobaczyć jaka jest nazwa stanowiska, a potem co jest wpisane w zakres obowiązków. Oto kilka przykładów nazw dla typowo sprzedażowych stanowisk ? podkreślam typowo sprzedażowych (tzw. Przedstawicieli Handlowych lub Sales Reps.):

– Dyrektor Sprzedaży i Marketingu
– Konsultant
– Kierownik ds. Rozwoju Biznesu
– Samodzielny Manager Sprzedaży – jedno z moich ulubionych? :)
– Dyrektor ds. Sprzedaży i Obsługi Klienta ? oczywiście o żadnym dyrektorowaniu nie ma tutaj mowy
– Menedżer ds. Klientów Kluczowych
– Dyrektor Handlowy ? z tym dyrektorstwem to jak wyżej?
– Doradca ds. ? (wpisz cokolwiek w miejsce kropek: branżę, produkt itp.)
– Specjalista ds. ?
– Konsultant ds. ?
– Business Development Manager
– Sales & Marketing Director
– Sales Director
– Product Manager

Można by pewnie dodać jeszcze jakieś ciekawe nazewnictwo wizytówkowe zawodu sprzedawcy, ale tych kilka dowcipów najbardziej utkwiło mi w pamięci. Jeżeli znacie jakieś inne, ciekawe, to zamieszczajcie w komentarzach ? sam chętnie się dowiem?

Oczywiście nie piszę tutaj o niczym odkrywczym. Zjawisko występuje już ładnych parę lat. Ostatnio jednak, mam wrażenie, że jakoś szczególnie się nasiliło. A może ja stałem się po prostu bardziej czepialski? To jak, czepiam się? Może tak, może nie? 

Pewnie, że się czepiam! Przecież to tylko wizytówki. W końcu kupuje się człowieka ? no nie?! :)

 

Artur Kuć

Posts Facebook

6 komentarzy do wpisu Sprzedażowy coming out

  1. mi przypadł bardzo do gustu „Inżynier sprzedaży” :-)

  2. New Business Manager :-)
    …każdy jest sprzedawcą…

  3. Papa Jones 04/11/2009 at 16:36

    A co Autor ma na wizytówce wydrukowane? ;)

    Do inżyniera sprzedaży nabieram szacunku. W mojej branży to ekspert, który uwielbia widzieć swoje rozwiązania żywe – czyli u klienta. Sprzedaje niejako bezwiednie – oczarowując klienta wiedzą i kompetencją, w skrytości ducha marząc już o ciągu dalszym, czyli o wdrożeniu, które już tuż tuż…

  4. No i aż zajrzałem do wizytownika… :)
    Eeeee…. ten tego… jakby tu powiedzieć… na wizytówkach „służbowych”, czyli firmy, z którą najczęściej współpracuję widnieje Senior Consultant – no ale co tu dużo gadać – chodzi przecież o sprzedaż i dostarczanie później tego co się sprzedało.

    Z moimi prywatnymi wizytówkami jest inaczej… Często w ogóle nie drukuję ich tylko sam rysuję. No i tam nie ma już żadnego stanowiska. Chyba, że po Twoim komentarzu wpiszę sobie „Autor” – strasznie mi się spodobało… :)

  5. Łukasz Kamionka 25/11/2009 at 17:17

    Sama prawda. Artur, pamiętam z czasów gdy działaliśmy u tego samego pracodawcy, że praktycznie u każdego na wizytówce opis stanowiska kończył się słowem „Manager” :). A im był dłuższy i zawierał więcej słów pokroju „senior” tym lepiej :)

  6. …a koniec końców i tak wszyscy sprzedawali :)

Dodaj komentarz

Text formatting is available via select HTML. <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*