Spotkanie. Kawa.
Znajomy sprzedawca opowiada: Stary, odkryłem ostatnio dziwną rzecz. Większość czasu chodzę ze spiętymi pośladkami. To jakaś jest, kurwa, tragedia! Nie przypuszczałem, że w ogóle da się tak. Zestresowany taki jestem czy co?
Ja: Nooo? poważna sprawa? Próbowałeś jakoś wyluzować? No bo wiesz, jak taki spięty chodzisz, to może to jakoś wpływa na Twoje wyniki. Klient widzi takiego usztywnionego kolesia i zaraz myśli, że coś ściemniasz, że kombinujesz jak go wyrolować?
On: Wiesz, jak tak sobie myślę, to coś może w tym być? bo jak czasami już tak odpuszczę, wydaje mi się, że i tak nie sprzedam ? rozluźniam się, to jakoś samo wychodzi? eee? w sensie? sprzedaż?
Ja: Taaa? to w takim razie znaczy, że do sprzedaży trzeba iść z rozluźnionymi pośladami?
On: True, true? tak to chyba będzie?
Ja: Ty, a może by zrobić z tego technikę sprzedaży? Nazwać jakoś tak z amerykańska ? typu „Loose Butt Selling Technique” i zacząć uczyć innych?
W tym momencie obaj przez chwilę zamyśliliśmy się, a potem jak na komendę ryknęliśmy śmiechem. Rżeliśmy dobrych kilka minut. Po prostu wyobraziliśmy sobie jak mogłyby wyglądać warsztaty szkoleniowe z takich innowacyjnych technik sprzedaży?
Tylko pamiętajcie ? próbujecie na własną odpowiedzialność. No, a jak ktoś już się odważy i będzie miał pierwsze doświadczenia, to dajcie znać czy działa? :)
Oj działa… Może w wykonaniu damskim loose butt wygląda nieco… hmmm…, ale zdecydowanie działa :)
najważniejsze, że działa… :):)
To jest święta prawda. Im więcej spięcia tym marniejsze efekty.
Moje motto sprzedawcy to: „Miej wyje… ane a będzie Ci dane” ;))
Naprawdę działa;)
Hahaha….! Piękne. Podoba mi się :)
Niezłe, i najważniejsze – działa. Ilekroć zaczynasz odczuwać to spięcie w tylnej części ciała, powtarzaj to sobie:)