Gdyby zrobić ranking zawodów, w których rodzice najchętniej widzieliby swoje pociechy, to na jakiej pozycji znalazłby się sprzedawca? Czy słyszeliście kiedyś rodziców marzących o tym, aby ich córka lub syn zostali przedstawicielem handlowym? Co? Kiepsko brzmi? OK. Niech będzie Account Manager, Key Account Executive, Business Development Manager? i jak tam jeszcze to stanowisko by nie nazwać? Nie narzekam na problemy z pamięcią, naprawdę próbowałem i nic z tego. Nie przypominam sobie, żebym kiedyś był świadkiem takiej sytuacji. Owszem, słyszałem o lekarzach, prawnikach, księżach (i tylko księżach ? zakony odpadały), prezesach, modelkach, czasami nawet o artystach, ale o sprzedawcy NIGDY.
Hmmm? a może spotkaliście jakieś dziecko, które chciało być sprzedawcą? A młodzież?
Dlaczego tak się dzieje? Bo nie lubimy sprzedawców. Mało komu sprzedawca kojarzy się jako ktoś, kto pomaga rozwiązywać problemy, wykazuje się zrozumieniem sytuacji klienta, potrafi doradzić, zbudować partnerską relację? Często, gdy pytam klientów, znajomych, współpracowników o skojarzenia związane ze słowem sprzedawca, to pojawiają się określenia typu: wyrzucą drzwiami ? wejdzie oknem, nachalny, natrętny, manipuluje, wciska, sztuczny, myśli tylko o prowizji, o tym aby sprzedać?
Cóż, moi rodzice może nie chcieli, abym został sprzedawcą, jednak ja od jakiegos 14-15 roku życia chciałem nim zostać.
I jaki był efekt? Co na to rodzice? :)